20.5.09

Przeszłością pisane

Dziś jakoś tak szczególnie, aż się boję na tego bloga wejść i wkleić to i owo. Coś sprzed lat, wygrzebane, napisane gdzieś kiedyś.

Jak to dobrze takie zapiski czasem zachować, dla siebie. Zobaczyć się po latach, i dziwić się sobie, swojemu na świat spojrzeniu. A może i czasem - ku zaskoczeniu - w sobie siebie po raz drugi odnaleźć. Niby dwa razy do tej samej rzeki wejść nie można, ale czasem ta woda jakoś tak przyjemnie ciepła albo mrożąco-przenikająca, że jakieś znajome to wszystko się wydaje. I czasem warto wrócić, bo a nuż ta znajoma a jednak nowa woda gdzieś znów na drogę ku ożywiającej Wodzie doprowadzi.

(źródło - zasoby Internetu)

No to, drżąca trochę jak jesienny liść, choć za oknem wiosna - dzielę się okruchem. Okruchem, który kiedyś - jakie to dziwne - wydawał mi się całym chlebem.



-modlitwa-

Boże grzeszników rozpasionych
co nie lubią konwencji


Boże na którego ręce
ciepłej każda łza
wysycha
z radości


Boże który
nie poświęciłeś życia
dla symbolu
Boże w krętych drogach
naszych żyć
na uboczu
Boże grzeszników
z niby-żalem
Boże którego twarzy
nie chciałam widzieć
Boże w Eucharystii
zastawionym stole
przyjdź nas powołać

Przyszedłem.

styczeń 1998





-miękkość serca-


znam całe wnętrze twojej duszy
trzymam cię w dłoniach
jak w perłowej muszli
nawet gdy grzeszysz patrzę ci
w oczy
czy myślisz że zapomnę
że jesteś skarbem Mojej Dłoni


mam w sobie twoją ciszę
jak mgła gęstą
Moją
na pokonanie bólu
otwieram muszlę dłoni świętą
budzę cię szeptem łaski
po imieniu
trzymam całą ciebie
choć twoja radość
jak w kulach gradu ledwiebarwna zorza
i szeptu słucham co go nigdy dość Mi
ty słuchaj szumu morza
po Mojej stronie wieczności

luty 1998






-koniec XX wieku -retrospekcja-

Artysto ciszy
o dłoniach ze słońca
na framugach mojej duszy
okna o szybie bez końca

kropli zdziwienia logicznej
do bólu jak biała Obecność
Twoja w zziębnietych cieniach

Artysto milczenia
Tragedii w farsie świata
zakochanej cieniem zapomnienia
w złotych do krzyku kwiatach
samotności bez ręki wyciagnięcia
i sniegach rozpaczy bez celu szczęścia
chwili

Artysto myśli
co potrzebują Piękna
by zrozumieć dotknąwszy
bezsensu że wciąż zeimia
bez naszej pomocy
sie kręci w wieczności

Artysto miłości
przez bóle kropel i bez słów
rozlanych na papierze
drżących serc atramentem
niby-wiecznym tysiącem piór


popatrz
empatyczny Boże nadziei
w prorokach
co poszli jak stare babcie
w śmieszności się zapomnieli
zakochani w retroprawdzie choć przez kilka chwil
co na krzyzu dróg i gestów
trąci uśmiechem przez łzy
twoje Artysto szeptu
marzec 1998




Stanisław Wyspiański- Bóg Ojciec. "Stań się!"




-po prostu-

"nie grzesz
juz nigdy już więcej"
"chcę żebyś był
gdzie Ja jestem"
"przecież
idę przygotować wam miejsce"
"wielka
jest twoja wiara"
"idź a od tej chwili
już nie grzesz"

zrozumiała poszła
by wrócić z olejkiem
nardowym
żeby nam wytłumaczyć
że życie może być proste
jak w Ewangelii
gdy nie rozumie się
nicości
i Jestem
nie potrzebuje podpory
oprócz tej
spod krzyża
na całe życie
proste jak Ewangelia
maj 1998

Dzisiejszy widok na Betanię, miasteczko, gdzie mieszkali przyjaciele Jezusa, Maria, Marta i Łazarz i gdzie Jezus został przed Męką namaszczony olejkiem nardowym na dzień swego pogrzebu (źródło - zasoby Internetu)


Betania, grób Łazarza, wskrzeszonego przez Jezusa (źródło - zasoby Internetu)

2 komentarze:

  1. No powiem tak szczerze co czuję i myślę, te wiersze w różnym stopniu ale na pewno są na tyle dobre,na tyle trafione, poruszajace, genialne wręcz co niektóre, że powinny być już dawno wydane ot i co, to właśnie myślę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ajajjaajaj, az mi głupio, tak mi słodzisz ;)

    OdpowiedzUsuń