30.5.09

Duch Święty

Jakoś w czasach, gdy trafiłam do Szkoły Nowej Ewangelizacji i przeżyłam kilka sesji rekolekcji ze szczególną modlitwą do Ducha Świętego, zaczęłam dostrzegać Trzecią Osobę Trójcy Świętej, doświadczać Jej działania. Doświadczać Ducha Świętego jako Osoby. Oczywiście, doświadczenia rozmaitych przejawów działania Boga, zwłaszcza tego działania wewnątrz człowieka opisać nie sposób i tego czynić się nie podejmuję. Faktem jest, że zaczęłam Go postrzegać jako Osobę realną choć z całej Trójcy najbardziej tajemniczą.


W tych dniach - trzydzieści lat po pierwszej pielgrzymce Jana Pawła II do Polski, pielgrzymce, której pamiętać nie mogę, bo wówczas na świecie mnie jeszcze nie było - wraca do mnie tak dobrze znany fragment papieskiej homilii, będący zarazem modlitwą.

" I wołam ja, syn polskiej ziemi, a zarazem ja, Jan Paweł II, papież, wołam z całej głębi tego tysiąclecia, w przeddzień święta Zesłania. Wołam wraz z wami wszystkimi: Niech zstąpi Duch Twój! Niech zstąpi Duch Twój i odnowi oblicze ziemi! Tej Ziemi."







W kontekście historii narodowej i w ogóle historii idei, ideologii i myśli w Polsce te zdania z homilii z 2 czerwca 1979 roku na Placu Zwycięstwa w Warszawie. brzmią dla mnie jakoś podwójnie mocno. Od zawsze nie dawały mi spokoju. Rodziły we mnie coś na kształt myśli: skoro taka modlitwa, prosta, jednym zdaniem miała taką moc i efekt w postaci przewrotu ustrojowego, który wydawał się niemożliwy, to jak potężny musi być ten Bóg. Jak potężny Duch Święty! O Nim, tak jak i o innych Osobach Boskich, wciąż się uczę. Wciąż Parakletos jest dla mnie bardziej mądrością, odwagą, potęgą i specem od przemiany serca ku dobremu - niż miłością. Ach te ludzkie kategorie, ludzkie pojmowanie...
A potem pamiętam kilka lat temu jeszcze wyprawę nad Lednickie Jezioro, przejście przez bramę - Rybę, spanie w śpiworze wprost na ziemi, potworny upał w sobotę poprzedzającą święto Zesłania... I lednicką, tak do dziś ulubioną przeze mnie muzykę.Nawiasem mówiąc, Lednica byłą pierwszą wspólną wycieczką moja i mojego męża (wówczas jeszcze niemęża), w tłumie innych lednicowiczów, naszych przyjaciół zresztą...










Mało kto dziś chyba już pamięta, że zesłanie Ducha Świętego od dawien dawna u nas nazywa się... Zielonymi Świątkami (ciekawa jest ich historia, warto kliknąć ten link do Wikipedii). Tymczasem jest to święto tak ludowo w polskość wrośnięte, że nawet sklepy, zwykle niestety w niedziele otwarte, jutro mają być zamknięte. I dobrze.


I na koniec coś jeszcze - w mojej diecezji, małej i dość młodej zresztą, od zawsze w Wigilię Zesłania Ducha Świętego są... święcenia kapłańskie. Ktoś powie - jakie to ma znaczenie i kogo, poza rodzinami nowych księży obchodzi?
Oj, obchodzi, obchodzi. Kapłaństwo to dar i zarazem tajemnica. Potrzebna, tak bardzo potrzebna.
Pamietam pobyt kiedyś w małej miejscowości - tak małej, z enie mającej włąsnego księdza, który tam dojeżdżał na Msze kilka razy w tygodniu. Kiedy próbowałam to sobie przełoż
yć na rzeczywistośc syberyjską na przykład, gdzie w promieniu tysięcy kilometrów brak księdza i kościoła, to... jakoś nie umiałam sobie tego wyobrazić nawet...

zdjęcie stąd

Tyle tych aspektów jutrzejszej uroczystości. Bo i Duch w takwielu, ba, nieskończenie wielu aspektach przychodzi...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz