25.5.09

Kto jest górą?

Tak brzmi dzisiejsza Ewangelia. Jestem jakoś przyzwyczajona do nieco bardziej dostojnego tłumaczenia z Tysiąclatki (Biblii Tysiąclecia), ale chyba warto się i do tego nowego, z Edycji Św. Pawła przyzwyczaić:

"Wówczas odezwali się Jego uczniowie: Oto teraz nauczasz otwarcie i nie używasz przypowieści. Teraz wiemy, że wszystko jest Ci znane i nie potrzebujesz, aby ktoś Cię pytał. Dlatego wierzymy, że przyszedłeś od Boga. Jezus im odpowiedział: Dopiero teraz wierzycie? Oto nadchodzi godzina, a nawet już nadeszła, że rozpierzchniecie się, każdy w swoja stronę i pozostawicie Mnie samego. Lecz Ja nie jestem sam, ponieważ ze Mną jest Ojciec. To wam powiedziałem, abyście radowali się pokojem dzięki Mnie. W świecie będziecie doświadczać ucisków, lecz ufajcie! - Ja zwyciężyłem świat." J 16,29-33


" Chrystus zwycięża, Chrystus króluje, Chrystus rządzi, Chrystus wybawia swój lud od wszelkiego zła"

Cóż powiedzieć? Niesamowity jest ten fragment. Jezus zapowiadający swoją Mękę i straszne poniżenie, które lada dzień mają nastąpić, mówi, że świat zwyciężył. Nie że zwycięży. Już zwyciężył. A przecież umrze. Przecież pochowają Go w grobie. Przecież pozwoli sobie pluć w Twarz. Dlaczego więc już zwyciężył, a nie dopiero zwycięży?



Zwyciężył, bo jest Miłością. A Miłość istnieje poza czasem( czyż zakochani nie czują tego instynktownie? czyż nie czuje tego matka której życie w całej swej złożoności jest czymś więcej niż tylko opieką i karmieniem). Miłość istnieje poza czasem. Dlatego nawet jeśli dopiero zwycięży, to już zwyciężyła. Nawet jeśli zmartwychwstanie ma dopiero nadejść. Miłość zwyciężyła. To nic, że jest cierpienie. Ona jest... nie, NIE MIMO niego. Ona jest i w nim. A nawet przez nie. I to jest potęga Boga.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz