28.5.10

Ciarki mnie przeszły...


...gdy ostatnio zobaczyłam ten oto niezwykły obraz Jose Ribera: `La Trinidad' (1635-1636), który znajduje się w muzeum Prado w Madrycie i przeczytałam analizę wymowy tego malarskiego dzieła. dzieło to niezwykłe, pozostające w nurcie Compassio patris - współcierpienia Ojca. tak często widzimy różne odmiany piety, gdzie Maryja na kolanach trzyma martwe ciało swego Syna. tak bardzo wielu przywykło do nie wiadomo skąd wziętego obrazu surowego Ojca, który bez emocji przygląda się cierpieniu Syna. Tymczasem... tu jest inaczej. Tu jest Miłość. Jakże prawdziwy to obraz, jak prawdziwy... Kto nie wierzy, niech spojrzy w oczy Ojca na tym obrazie.

26.5.10

Przypadkiem...

...bo szukając zgoła czegoś zupełnie innego, trafiłam na pewną galerię zdjęć. jak to mobilizuje do modlitwy... Bo w końcu cóż po nas zostanie? "Buty i telefon głuchy..." jak pisał ks. Twardowski. A później... później nawet i tego nie będzie.

Zdjęć nie zamieszczam ze względu na prawa autorskie, ale kliknijcie w TEN LINK. Warto.

18.5.10

Ulubioności codzienne ;)

Tak krótko po 15.00 wpadłam na pomysł, by zamieścić tu moje ulubione modlitwy, szukając ich ( a raczej różnych ich muzycznych wersji), trafiłam na to, jak najbardziej w klimacie mojej duchowości, a poza tym fajnie wpadające w ucho:



Ulubiona moja wersja mojej ulubionej modlitwy


Jak tak już wklejam ulubioności moje, to choć to nie modlitwa, zabraknąć nie może tego:



No i ogólnie modlitwa - o modlitwie - jakież TO prawdziwe... Jaka TO prawda o człowieku:

Modlitwa modlącego się

słowa : Krzysztof Buszman
muzyka : Marcin Styczeń


Modlę się Boże do Ciebie - bo modlę Taką widać odczuwam potrzebę
Stąpając maluczkim twardo po ziemi
Tęsknię za niebem.

Modlę się Boże do Ciebie - bo modlę
O nic nie proszę, chęci mam szczere
Bo gdybym o coś Ciebie poprosił
To byłby interes.

Do Ciebie się modlę, Panie - mój Boże
Modlitwą łagodzę rozpaczy zarzewie
Beze mnie zaiste - istnieć nie możesz
A ja bez Ciebie.

Modlę się Boże do Ciebie - bo modlę
I myślę ja sobie przed tą podróżą
Że gdybyś istniał, a ja bym nie wierzył
Straciłbym dużo.

Modlę się Boże do Ciebie - bo modlę
Tym co powiem nie będę się chełpił
Gdyby nie było ludzi na ziemi
Kto by Cię wielbił ?

Do Ciebie się modlę, Panie - mój Boże
Wśród beznadziei co hula po świecie
I trwać mi daje wiara niezłomna
Że jesteś przecież.


I na koniec - SDM to cały mój ulubiony, ale w kontekście modlitwy warto przytoczyć TO:



Ty który śmieszne kawki
nauczyłeś latać
Ty który jesteś z tego
i nie z tego świata

Uchowaj dzisiaj od nienawiści
Moje serce moje oczy moje myśli

Ty który stworzyłeś
jaśminu gałązkę
Ty który orzech włoski
zawiązujesz w piąstkę

Zachowaj dzisiaj od nienawiści
Moje serce moje oczy moje myśli

Ty który ciepłym słońcem
napełniasz mieszkania
Ty który dałeś nam
trudne przykazania

Uratuj dzisiaj od nienawiści
Moje serce moje oczy moje myśli

Ty który kaczeńce
wymyśliłeś dla nas
A żaby nauczyłeś
nocnego kumkania

Odwróć dziś - proszę - od nienawiści
Moje serce moje oczy moje myśli

Ty który do morza
prowadzisz swe rzeki
Ty który zmęczonym
zamykasz powieki

Nachyl dziś - proszę - w stronę miłości
Moje serce moje myśli moje oczy

i Jeszcze TO

2.5.10

Maryjnie




I majowo tym samym, rzecz jasna.


Ta pieśń wywołuje we mnie całą gamę uczuć. I odniesienia do historii, i wspomnienia fascynujących wykładów z literatury średniowiecza na pierwszym roku mojej ukochanej polonistyki, i - wreszcie - jakąś taką nostalgię...

A tu, też bardzo mi przypadła do gustu, nowoczesna aranżacja tej pieśni, autorstwa Testimonium...




I na koniec - pofolguję swojemu zamiłowaniu do... hmmm... staropolszczyzny albo i staropolskości. Zamieszczam tylko fragment obszerniejszego artykułu, ale zapraszam do przeczytania całości, o TUTAJ

Podstawowym źródłem poznania staropolskiej pobożności maryjnej są nie tyle średniowieczne czy barokowe traktaty teologiczne (ilu je przeczytało?), co kazania (trafiały szerzej, ale też zacierały się w pamięci). Oraz słowa przez niepiśmienne społeczeństwo znane na pamięć, czyli pacierzowe „Zdrowaś Maryjo”, a także o wiele bogatsze w treści pieśni. Był to rodzaj samoczynnej katechezy i komentarz do skondensowanego przekazu ikonicznego, jaki za pierwszych Piastów był skromny – jako że karolińska formacja chrześcijaństwa, którą otrzymaliśmy, skłaniała się znacznie bardziej ku czci relikwii niż obrazów. Jeśli zestawić najstarsze zachowane polskie pieśni maryjne, łatwo zauważyć ich chrystocentryzm. Właściwym adresatem „Bogurodzicy” (XIII w.) jest syn Boży (Bożyc), a osobami pośredniczącymi – Maryja i Jan Chrzciciel. Plastyczna kompozycja tej modlitwy wstawienniczej do Chrystusa-Sędziego, zwana „Deesis”, znana od dawna w sztuce bizantyńskiej, przyjęła się na Zachodzie w XI-XIII w. Pieśni z XV w. wyrażają to samo ufne oczekiwanie. „Miła Panno racz nas wspomóc (...). Wierzymy, iż cię wysłusza ten, jen wszytkim światem rusza”. Liczne zwrotki rymują ewangeliczne opisy Zwiastowania, Narodzenia, Ukrzyżowania, Zmartwychwstania, nasycone teologią zbawienia, nie oddzielając od Chrystusa tej, która jest „na zyskanie tego świata przez owoc swego żywota, Panna wielmi święta”. Każda z 11 zwrotek tej pieśni („Zdrowaś, Królewno wyborna”) z 2. połowy XV w. jest prośbą, by u „Chrysta nazareńskiego” wstawiła się „Matka nasza miłosierna”, co rodząc Boga, „zbawienie ludzkie zrządziła”. Przeto „słodkie twoje Wspominanie – ty nam drogę ukazujesz”. Mnóstwo ludzi śpiewając te słowa, patrzyło na obraz Hodegetrii – Wskazującej Drogę, czyli wizerunek Maryi wskazującej na trzymanego Syna, który jest Drogą, Prawdą i Życiem. W Małopolsce, gdzie w XV w. co czwarty kościół nosił wezwanie maryjne, najbardziej rozpowszechnione ujęcie Hodegetrii było gotycką wersją bizantyńskiej ikony (dziś np. w Bytomiu, Kątach, Płokach, Rudawie, Rychwałdzie), zwanej przez historyków sztuki Madonną Piekarską (dziś w katedrze w Opolu) lub Doulebską. Przedstawiała, podobnie jak częstochowska, Matkę z Dzieckiem o twarzy młodzieńca, który gestem błogosławiącej prawicy przekazuje wiernym przedwieczną mądrość, zawartą w trzymanej księdze. Bogurodzica chce oddać Syna wszystkim, którzy mu uwierzyli. Ona tronem łaski, z którego Logos wcielony naucza. Jej wskazujący Emmanuela gest to także: „Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie” (J 2, 5) z Kany Galilejskiej.
(...)
W polemiczno-apologetycznych wystąpieniach autorzy katoliccy przywoływali postanowienia Soboru Trydenckiego, który przypomniał, że obrazy czci się nie dlatego, „żeby w nich jakie bóstwo albo moc jaka była, dla której by je czcić miano. Albo żebyśmy od nich czego żądać albo prosić mieli jako poganie czynili”. Cześć odnosi się do przedstawionej postaci. Z woli soboru i synodów duchowni mieli przypominać wiernym naukę, która odrzucając oskarżenia innowierców, jednocześnie korygowała dewiacje masowej pobożności, traktującej czczone wizerunki jak rodzaj obecności namalowanej persony, żywego organu czy zamieszkania jej mocy.

I dlatego rażą mnie, dość często jednak spotykane (ostatnio widziałam nawet w pewnym klasztorze), wizerunki Matki Częstochowskiej, z których wycięto Jej Syna. Wszak to kompletnie zmienia pierwotną wymowę "maryjności"

Krótko, bo z doskoku, ale sprawa ważna

Niestety nie mam czasu wstawiać jakiegoś bannera czy innego graficznego wyróżnika, ale zerknijcie proszę.

TUTAJ