28.5.09

Wielki w cieniu

Dziś mija dwudziesta ósma rocznica śmierci Kardynała Stefana Wyszyńskiego. Niezwykła to postać, choć dla wielu tonie w cieniu Jana Pawła II. A tymczasem być może albo zgoła na pewno Karol Wojtyła nie byłby taki jak był, gdyby nie duchowa i nie tylko duchowa obecność Prymasa Tysiąclecia.


Miał duży udział w wyborze Karola Wojtyły na papieża. 22 października 1978 uczestniczył w inauguracji pontyfikatu Jana Pawła II. Przystąpił do homagium, czyli uroczystego złożenia przez kardynałów hołdu nowemu papieżowi. Gdy prymas Wyszyński całował papieża w pierścień, Jan Paweł II na znak szacunku dla Wyszyńskiego uniósł się z tronu, ucałował go w rękę i uścisnął.


Jan Paweł II wspomina prymasa w swoim testamencie słowami: "Kiedy w dniu 16 października 1978 konklawe kardynałów wybrało Jana Pawła II, Prymas Polski kard. Stefan Wyszyński powiedział do mnie: «Zadaniem nowego papieża będzie wprowadzić Kościół w Trzecie Tysiąclecie». Nie wiem, czy przytaczam to zdanie dosłownie, ale taki z pewnością był sens tego, co wówczas usłyszałem. Wypowiedział je zaś Człowiek, który przeszedł do historii jako Prymas Tysiąclecia. Wielki Prymas. Byłem świadkiem Jego posłannictwa, Jego heroicznego zawierzenia. Jego zmagań i Jego zwycięstwa. «Zwycięstwo, kiedy przyjdzie, będzie to zwycięstwo przez Maryję» – zwykł był powtarzać Prymas Tysiąclecia słowa Swego Poprzednika kard. Augusta Hlonda." (za Wikipedia.pl)

Prymas Wyszyński na Jasnej Górze w Częstochowie




Bardziej osobiście, jeśli można to tak nazwać, z Wyszyńskim zetknęłam się przed kilkunastoma laty za sprawą jego tekstów. Zapisków więziennych, które-powiedziałabym - przypadkiem, gdybym w przypadki wierzyła- zobaczyłam w pedagogicznej bibliotece, będąc tam, zdaje się, po jakieś książki psychologiczne czy antologie literatury. Wzięłam więc książkę. O Wyszyńskim nie wiedziałam wtedy prawie nic, a już najmniej - o jego pobycie w więzieniu. Zaiste pojęcia nie miałam, że pobyt w więzieniu mógł być tak twórczy, tak głęboki, tak duchowo wpływający na to, co się w Polsce dzieje. Że to było coś więcej niż szkoła duchowego przetrwania. Coś więcej niż "non possumus". Miało walor większy niż sprzeciw. Było budowaniem.

Miejsce aresztowania Prymasa
Dzień przed aresztowaniem 25.09.1953 r., gdy po wieczornym nabożeństwie został zatrzymany przez studentów i kobiety zaniepokojone o Jego los powiedział krótko: "Mówcie różaniec. Znacie obraz Michała Anioła - Sąd Ostateczny. Anioł Boży wyciąga człowieka z przepaści ba różańcu. Mówcie za mnie różaniec". O aresztowaniu kard. Wyszyńskiego zadecydowali przebywający w ZSRR Bolesław Bierut i Franciszek Mazur wraz z kierowniczymi czynnikami radzieckimi. 26.09.1953 r. do bramy pałacu Prymasowskiego przy ulicy Miodowej zaczęła dobijać się grupa uzbrojonych ubowców pod dowództwem płk. Więckowskiego - dyrektora IX departamentu MBP. Zdumionemu ks. Gożdziewiczowi oświadczyli, że przynieśli list do biskupa Baraniaka. Obudzony ks. prymas domyślający się podstępu polecił zapalić wszystkie światła, tak aby Warszawa wiedziała co się dzieje.
Prymas w więzieniu, zdjęcie zaczerpnięte stąd

Wpuszczeni na dziedziniec z polecenia ks. kardynała ubowcy wyjaśnili, że przyszli w sprawie urzędowej i dziwili się że tak długo nikt im nie otwierał. "Godziny urzędowe u na są za dnia i wtedy bramy i drzwi są otwarte. Teraz nikt u nas nie urzęduje" - wyjaśnił Ksiądz Prymas i udał się na poszukiwanie dozorcy. W tym czasie pies "Baca" rzucił się na jednego z tajniaków i zranił go. W tej sytuacji kard. Wyszyński zawrócił i osobiście opatrzył rany jednego ze swoich prześladowców.
Wreszcie ubowcy skończyli komedię i odczytali decyzję rządu mocą której ks. Prymas miał być natychmiast usunięty z miasta, z zakazem wykonywania jakichkolwiek czynności związanych z zajmowanymi dotąd stanowiskami. Kard. Wyszyński odmówił podpisania tego dokumentu, uzasadniając, że decyzja jest nie tylko bezprawna ale i szkodliwa dla Polski, i dlatego jej nie uznaje i dobrowolnie domu nie opuści. Odmówił również spakowania rzeczy osobistych, a nalegającej na to zakonnicy powiedział: "Siostro, nic nie zabieram. Ubogi przyszedłem do tego domu i ubogi stąd wyjdę." W obecności ks. biskupa Baraniaka złożył następnie oświadczenie, że całą tą sytuację uznaje za gwałt i że w razie procesu nie chce żadnego adwokata, ponieważ będzie bronił się sam.
Klasztor w Rywałdzie, miejsce pierwszego uwięzienia Prymasa, zdjęcie stąd

Po czym ubrał się w mocne, przygotowane od 2 lat na wypadek aresztowania buty, zabrał podane palto, które wcześniej należało do biskupa Michała Kozala, kapelusz, brewiarz i różaniec. Opuszczający siedzibę arcybiskupów warszawskich Prymas jeszcze raz zaprotestował przeciwko gwałtowi, po czym został wsadzony do samochodu z zamazanymi błotem szybami i wywieziony w eskorcie 6 innych samochodów do klasztoru ojców kamedułów w Rywałdzie. Tak rozpoczęło się ponad 3 lata trwające więzienie prymasa tysiąclecia.
Wiadomość o uwięzieniu Prymasa Polski wywołała ogromne poruszenie wśród milionów polskich katolików, w pełni solidaryzujących się z męczeństwem swojego pasterza, oraz wśród opinii publicznej w całym wolnym świece. Komuniści jeszcze raz ukazali światu swoje prawdziwe oblicze.(źródło)
Fragment Zapisków więziennych, zdjęcie zaczerpnięte stąd

Pamiętam- zdumiała mnie w tekstach Zapisków siła ich autora. To był chyba pierwszy tekst o osobistych przeżyciach duchowych autorstwa mężczyzny, jaki przeczytałam. Do tej pory bowiem jakoś tkwiłam w kręgu religijnej literatury kobiecej. A ona wiadomo bardziej emocjonalną, jak dla mnie wówczas za słodka, nie przemawiająca. Dająca przedsmak duchowej radości przy Bogu, ale kryjąca głębię tak, że wtedy nie mogłam jej dostrzec. Z Zapiskami było zupełnie inaczej. Teksty to jakże bezpośrednie, a jednocześnie bez słodyczy i uniesień Bogu wierne. Już teraz myśli tych tekstów odtworzyć nie potrafię, ale wiem, że coś z nich zostało we mnie na zawsze. Nie umiem powiedzieć, co. To gdzieś w głębi duszy się kryje, jakoś na nią wpływa, Bóg sam jeden wie, jak.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz