Objawiłem imię Twoje ludziom, których Mi dałeś ze świata. Twoimi byli i Ty Mi ich dałeś, a oni zachowali słowo Twoje. Teraz poznali, że wszystko, cokolwiek Mi dałeś, pochodzi od Ciebie. Słowa bowiem, które Mi powierzyłeś, im przekazałem, a oni je przyjęli i prawdziwie poznali, że od Ciebie wyszedłem, oraz uwierzyli, żeś Ty Mnie posłał. Ja za nimi proszę, nie proszę za światem, ale za tymi, których Mi dałeś, ponieważ są Twoimi. Wszystko bowiem moje jest Twoje, a Twoje jest moje, i w nich zostałem otoczony chwałą.

Już nie jestem na świecie, ale oni są jeszcze na świecie, a Ja idę do Ciebie. Ojcze Święty, zachowaj ich w Twoim imieniu, które Mi dałeś, aby tak jak My stanowili jedno. Dopóki z nimi byłem, zachowywałem ich w Twoim imieniu, które Mi dałeś, i ustrzegłem ich, a nikt z nich nie zginął z wyjątkiem syna zatracenia, aby się spełniło Pismo. Ale teraz idę do Ciebie i tak mówię, będąc jeszcze na świecie, aby moją radość mieli w sobie w całej pełni. Ja im przekazałem Twoje słowo, a świat ich znienawidził za to, że nie są ze świata, jak i Ja nie jestem ze świata.
Nie proszę, abyś ich zabrał ze świata, ale byś ich ustrzegł od złego. Oni nie są ze świata, jak i Ja nie jestem ze świata. Uświęć ich w prawdzie. Słowo Twoje jest prawdą. Jak Ty Mnie posłałeś na świat, tak i Ja ich na świat posłałem. A za nich Ja poświęcam w ofierze samego siebie, aby i oni byli uświęceni w prawdzie. Nie tylko za nimi proszę, ale i za tymi, którzy dzięki ich słowu będą wierzyć we Mnie; aby wszyscy stanowili jedno, jak Ty, Ojcze, we Mnie, a Ja w Tobie, aby i oni stanowili w Nas jedno, aby świat uwierzył, żeś Ty Mnie posłał. I także chwałę, którą Mi dałeś, przekazałem im, aby stanowili jedno, tak jak My jedno stanowimy. Ja w nich, a Ty we Mnie!

Oby się tak zespolili w jedno, aby świat poznał, żeś Ty Mnie posłał i żeś Ty ich umiłował tak, jak Mnie umiłowałeś. Ojcze, chcę, aby także ci, których Mi dałeś, byli ze Mną tam, gdzie Ja jestem, aby widzieli chwałę moją, którą Mi dałeś, bo umiłowałeś Mnie przed założeniem świata. Ojcze sprawiedliwy! Świat Ciebie nie poznał, lecz Ja Ciebie poznałem i oni poznali, żeś Ty Mnie posłał. Objawiłem im Twoje imię i nadal będę objawiał, aby miłość, którą Ty Mnie umiłowałeś, w nich była i Ja w nich».(J 17)

To fragment Ewangelii, który - rozłożony na kilka mniejszych - czytany jest w liturgii w ciągu ostatnich kilku dni. Ewangelia Jana. Studnia bez dna. Ten fragment zawsze mnie wciągał. Zawsze niepokoił i mam nieodparte wrażenie, że zagadką pozostanie dla mnie do końca. Z niego nie sposób wysnuć wniosku, nauki dla siebie, mobilizacji do czegoś itd. Działa jako obosieczny miecz, działa to Słowo wewnątrz człowieka działaniem zakrytym niemożliwym do zanalizowania.

Nie da się go czytać inaczej niż kontemplując. Po prostu czytać. Czytać tak, że aż człowieka zatyka. W kółko i w kółko. Dlaczego? Trudno to opisać. Coś jest w tym Słowie. Coś ,co ludzkim słowom się wymyka. I to w tych Jezusowych słowach do Ojca widać.

Jest miłość. Jedność z Ojcem. Tęsknota. Oddanie Ich sobie wzajemne. Takie, jakiego w stu procentach żadna ludzką ojcowsko-synowska relacja nie odzwierciedli. Mało tego, Bóg, Jezus Bóg modli się za mnie. Dwa tysiące lat temu. Z tej modlitwy wyczytać mogę, co On myśli o mnie. O moim statusie. Duchowej kondycji, co do której sama wiem i widzę, jak wciąż jest beznadziejna.

Objawiłem imię Twoje ludziom, których Mi dałeś ze świata. Twoimi byli i Ty Mi ich dałeś, a oni zachowali słowo Twoje. Teraz poznali, że wszystko, cokolwiek Mi dałeś, pochodzi od Ciebie. Słowa bowiem, które Mi powierzyłeś, im przekazałem, a oni je przyjęli i prawdziwie poznali, że od Ciebie wyszedłem, oraz uwierzyli, żeś Ty Mnie posłał. Ja za nimi proszę, nie proszę za światem, ale za tymi, których Mi dałeś.

I przy tych słowach które przychodzą jedne po drugich, tak, że sycisz się nimi i nasycić nie możesz, bo wciąż wskazują, gdzie jest twoje prawdziwe nasycenie, mogę już tylko zamilknąć i powiedzieć "Tak". Tak właśnie czuję, idąc za nim. Że jestem daleko od Niego czasem, ale i też nie z tego świata. Że On jest celem. Że doskonale moją kondycję znał już 2 tysiące lat temu. Że mówił Ojcu wtedy i o mnie. I wciąż mówi. Mój Brat Jezus Chrystus. A zarazem Bóg i Pan. Zamilknąć i powiedzieć "Tak". Tylko to pozostaje. A to - wbrew pozorom- najbardziej twórcze, co w tej sytuacji można zrobić.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz