9.6.09

"Panie!" Okiem ateisty?

Tak trudno myśli zebrać czasem. Tak wykluwa się wpis jakiś - tchnąc modlitwą, myślą, refleksją, życiem i ulatuje - zostawiając jakieś przeczucie, jakiś cień, jakąś nić tęsknoty za tym, by jeszcze raz nazwać nienazwane, jakoś spróbować je ogarnąć i uczynić swoim.
"Słowa ulatują, pismo pozostaje"

A może dlatego tak trudno to zwerbalizować, że dotyczy rzeczywistości głębokiej, fundamentalnej, a zarazem takiej, od której człowiek najchętniej by chciał uciec, a jeśli nawet by nie chciał, to i tak mimo woli ucieka. Bo to rzeczywistość taka, co przerasta pojmowanie, siły, nawet najśmielszy zapał, słowem- przerasta całego człowieka. Dosłownie. Kiedy przed laty byłam jeszcze walczącą prawie ateistką - prawie, bo - jak się potem okazało - w gruncie rzeczy sobie ten ateizm wmawiałam- nie pamiętam, co myślałam o chrześcijaństwie poza tym, że sobie bez niego w życiu świetnie poradzę. Już nie wiem, czy uznawałam je za religię łatwą, czy nie. Nie zastanawiałam się nad tym. Pamiętam jednak do dziś zdanie kilku ateistów- że religia jest łatwa, uśmierza ból, tłumaczy śmierć, której się boimy itd. Że służy ułatwieniu życia. Pamiętam, gdy już po świadomym wyborze chrześcijaństwa i nawróceniu znajdowałam się nieraz w konfrontacji z tymi ateistami. Już wtedy przekonałam się o tym, czego doświadczam na co dzień i co pewnie będzie moim udziałem do końca życia. Że chrześcijaństwo naprawdę wymaga niezłomności i mimo strachu nieprzejmowania się, co o nas myślą, a już na pewno poddania się Duchowi Świętemu, który daje odwagę. Otwarcia się na Niego.



Ale jest coś jeszcze. Można być konsekwentnym, po ludzku upadając, rzecz jasna, można uznać w wielu modlitwach Jezusa za Pana i wciąż to ponawiać, aż przychodzi taki moment...



Jezus mówi: "Jesteś szczęśliwy, gdy masz wszystkiego dość! Jesteś szczęśliwy, gdy płaczesz! Jesteś szczęśliwy, gdy cię niesprawiedliwie traktują!" (Mt 5,1-11)




Jakoś brzmi to na nowo, głębiej w tym nowym tłumaczeniu paulistów. "Błogosławiony" - to jakiś taki odległy - na zasadzie: dostaniesz nagrodę gdzieś tam, kiedyś tam. "Szczęśliwy!" No cóż On wygaduje! Toż to bez mała brzmi jak absurd kompletny, by nie rzec - drwina! I w to uwierzyć?! Całe życie poddać Temu, kto to wypowiedział? To coś więcej niż mieć odwagę mówić, że homoseksualizm to choroba, że aborcja i eutanazja to zabójstwo. To pozwolić wywrócić sobie serce kompletnie na drugą stronę. Pozwolić kierować Mu swoim życiem tak, żeby nie złościć się na każde upokorzenie, to naprawdę wierzyć, że szczęśliwi są ci, których On takimi nazwał. Pozwolić w każdym aspekcie życia kierować nim Komuś, Kto tak nieprawdopodobne rzeczy mówi...

No właśnie, nieprawdopodobne. Nie-prawdo-podobne. Niepodobne do prawdy z pozoru kompletnie.

Gdy przychodzi taki moment refleksji, zastanawiać się zaczynam, ile chrześcijaństwa jest we mnie tak naprawdę. Gdy myślę o tym chrześcijaństwie, przyznam szczerze, mam ciarki na plecach...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz