2.6.09

Marzenia

Marzenia. Któż ich nie ma? I ja mam swoje. Rodzinne przede wszystkim. Bo też i rodzina jest w pierwszej trójce moich życiowych priorytetów.
zdjęcie z www.czterykaty.pl (nie żeby mi się taka kuchnia marzyła, nie, stół tez nie. Stół owszem, ale w symbolicznym wymiarze. Jako alegoria rodziny...)

Wczoraj jednak zetknęłam się z czymś wpierw przerażającym, zasmucającym nawet, ale jednak dającym nadzieję. Głęboką nadzieję.
Ciekawa rzecz, że w Nowym Testamencie słowo marzenia nie pojawia się wcale. Za to w Starym - i owszem, kilka razy. Zawsze w odniesieniu do złud i majak sennych. Marzenie to omam i jest traktowane negatywnie. Czy to znaczy że nie wolno mieć marzeń? Tych pięknych, dobrych nawet? Tych rodzinnych na przykład?
zdjęcie stąd

Usłyszałam wtedy w jednej z ciekawych wypowiedzi w mediach, że chrześcijanin nie jest człowiekiem marzeń. Jest człowiekiem obietnicy. A może powinnam napisać Obietnicy?
Bóg pozwala pragnąć, owszem. Chodzi jednak o to, by z marzeń nie robić Boga. Nie żyć nimi. Nie uciekać w nie.
To tak jakby Bóg mówił: "Nie chodź z głową w chmurach, byś nie przeoczył tego, co mam dla ciebie.


Zaufaj. Mam dla ciebie w planach więcej niż jesteś w stanie sobie wymarzyć. Nie zatrzymaj się na poziomie marzeń by nie uciekło ci to co jest większe niż twoje marzenia."


No tak, przecież ani oko nie widziało,

zdjęcie stąd
ani ucho nie słyszało,


ani serce człowieka
nie zdołało pojąć,
zdjęcie stąd

jak wielkie rzeczy przygotował Bóg tym, którzy Go miłują (1 Kor 2,9b)

Co ciekawe, nie tylko umysł nie zdołał pojąć, nie. To jeszcze by było jakoś zrozumiałe, dało się ując w jakieś kategorie. A tu - nie. Tego nie pojmuje nawet serce. Nawet intuicja, nawet uczucie. nawet to, co w człowieku najgłębsze, najbardziej Boże i do Boga podobne.
To dla mnie zaskakujące, wprawiające w osłupienie. Dla mnie - kobiety, wiele rzeczy jako kobieta pojmującej w kategorii serca (jako woli, jako nakierowania na Kogoś, jako decyzji - nie uczucia) - wręcz ogłuszające. wprawiające w milczenie po prostu, w niemożność jakąś.


Zaiste jeden dzień w przybytkach Twoich
lepszy jest niż innych tysiące (Ps 84,11)

A ja to bym wszystko chciała widzieć, słyszeć, wiedzieć, pojąć. a jeszcze lepiej - skontrolować Pana Boga. Albo przynajmniej wyobrazić sobie, być pewna, że to jest tak i tak...
I czyż to nie jest jedno z podświadomych choćby marzeń, które mają prawo, a nawet obowiązek się nie spełnić? Bóg jednak wie, co robi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz