13.7.09

No i...

No i tak, miałam pisać wczoraj, ale ostatnio przez dziecięco-rodzinne zawirowania trudno mi czasem nawet na bloga wejść.
A wczoraj... właśnie wczoraj ta kwestia stokrotności dostania wszystkiego z powrotem za postawienie Boga na pierwszym miejscu znów się do mnie odezwała, wróciła.
Bo wskutek okoliczności pewnych mam wrażenie, ze zamiast sto razy tyle dostać, sto razy tyle mi się jeszcze odbiera. I to rzeczy nie jakichś wielkich, ale zwykłych, codziennych, podstawowych. wszystko się wali i... po prostu jestem wściekła. Tak, Bóg, który mnie pociąga, czasem też jest Bogiem, na którego po prostu jestem wściekła.



Bo Go, zwyczajnie po ludzku, nie rozumiem. Bo mam wrażenie, że wszystko zabiera. Bo nie mogę się pogodzić z tym.
A tu jeszcze wczorajsza Ewangelia, by iść i głosić. Nie dość, że mam dość, to jeszcze mam iść i głosić. No ratuuuuuunku!
Mam dość. Jestem wściekła, tak w takich chwilach jestem taka wściekła, że jedyne, co można, to stanąć, siąść na modlitwie i... nie mówić nic. "Boże, masz mój czas, zwykły codzienny czas na modlitwę, taki z zegarkiem w ręku, i rób co chcesz." Bo ja nie mam siły udawać, że nic się nie dzieje, a i złości swojej tak, jak ją czuję, wyładować nie mogę, bo jeszcze za dużo powiem, jeszcze obwinię Boga za to, czego winny nie jest, a tego uczynić nie chcę.



Bezcenna jest wtedy też i pomoc przyjaciół chrześcijan. Sms czy telefon, że jestem wściekła na Boga, że muszę to jakoś skanalizować, przynajmniej tak, by móc się do Niego odezwać. Jelsi jestem ściekła, to z wściekłością, ale tak, by Go nie obrazić. To trudne dla kogoś z taką emocjonalnością jak moja. Ale mozliwe. Dlateo tutaj bezcenni - są przyjaciele.
I wtedy człowiek zyskuje jakiś taki upór na nowo. Jakąś taką nieugiętość. Wtedy czuję i zdaję sobie sprawę, że z Bogiem faktycnzie czasami mozna i trzeba powalczyć. Pewnie to dlatego od kilku dni "chodził za mną", jak ja to mówię, fragment o starotestamentalnym Jakubie...

4 komentarze:

  1. A może zamiast użalania się nad sobą czasem warto Panu Bogu podziękować za to co się ma? :))
    Bywa, że narzekamy że to czy tamto się nie udaje i nas to wkurza co jest rzeczą naturalną:)) ale bardzo często jest tak ze Pan Bóg próbuje do nas dotrzeć, przemówić przez rożne wydarzenia życia...
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Ech, ale są i sytuacje takie, że nawet Bóg jest bezsilny. Bo rozbijają się o ludzką wolność, której skutki bolą...

    OdpowiedzUsuń
  3. Uważam, iż z każdej sytuacji Pan Bóg jest nas w stanie wyciągnąć. On jest Wszechmocny, a nie tylko trochę mocny;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Bóg jest wszechmocny, ale ogranicza go jedna jedyna rzecz - szacunek dla ludzkiej wolności. jak ktoś nie pozwoli Bogu, by mu pomógł, to mu nie pomoże.
    http://www.teologia.pl/m_k/zag03-07.htm#3
    "Bóg potrafi uczynić wszystko, chyba że sam nałożył sobie granice działania, np. w odniesieniu do wolnych stworzeń, których nie chce zmuszać swoją wszechmocą do dobrego działania."(Katechizm Kościoła katolickiego)
    http://www.teologia.pl/m_k/zag02c-08.htm#8a

    OdpowiedzUsuń