13.7.09

Jakub

Pisałam wczoraj o chodzącym za mną Jakubie (Rdz 32,25-33)

Eugene Delacroix: Walka Jakuba z Bogiem


Gdy zaś wrócił i został sam jeden, ktoś zmagał się z nim aż do wschodu jutrzenki, a widząc, że nie może go pokonać, dotknął jego stawu biodrowego i wywichnął Jakubowi ten staw podczas zmagania się z nim. A wreszcie rzekł: «Puść mnie, bo już wschodzi zorza!» Jakub odpowiedział: «Nie puszczę cię, dopóki mi nie pobłogosławisz!» Wtedy [tamten] go zapytał: «Jakie masz imię?» On zaś rzekł: «Jakub». Powiedział: «Odtąd nie będziesz się zwał Jakub, lecz Izrael, bo walczyłeś z Bogiem i z ludźmi, i zwyciężyłeś». Potem Jakub rzekł: «Powiedz mi, proszę, jakie jest Twe imię?»Ale on odpowiedział: «Czemu pytasz mnie o imię?» - i pobłogosławił go na owym miejscu.
Jakub dał temu miejscu nazwę Penuel, mówiąc: «Mimo że widziałem Boga twarzą w twarz, jednak ocaliłem me życie». Słońce już wschodziło, gdy Jakub przechodził przez Penuel, utykając na nogę.
Dlatego Izraelici nie jadają po dzień dzisiejszy ścięgna, które jest w stawie biodrowym, gdyż Jakub został porażony w staw biodrowy, w to właśnie ścięgno.

Gustave Dore: Walka Jakuba z aniołem (1885)

Bardzo sugestywny i mi bliski jest sposób, w jaki tę scenę przedstawił Roman Brandstaetter w swoim zbiorku Moja podróż sentymentalna. Najbardziej podoba mi się fragment o zmuszaniu Boga przez Jakuba. Ostatnie zdania tej sceny...




I Jakub obudził się - a był już świt -a obudziwszy się drżał z trwogi, a wargi jego mamrotały niezrozumiałe słowa, a mrowie chodziło po łydkach jego, a gdy oswoił się wreszcie z myślą o objawieniu się Pana we śnie - ta radosna świadomość nastąpiła dopiero po upływie niewymiernego czasu - opanował wstrząs i z początku nieśmiało, potem jednak z przybierającą odwagą i drobiazgową dokładnością przyglądać się słowom Pana. Nigdy dotychczas nie słyszał Jego głosu. Teraz z gorącą wdzięcznością rozważał słowa Wiekuistego. Pamiętał dokładnie treść świętego zeznania, słowo po słowie, zdanie po zdaniu według porządku, w jakim je Pan wypowiedział Napełniony ufnością chętnie by skakał i krzyczał, i wywijał rękami, ale zdając sobie sprawę z powagi chwili i bliskiej Obecności Pana, powściągnął swoje radosne i niestosowne zapędy, usiadł na ziemi, na podwiniętych nogach i wpatrzony zachwyconym wzrokiem w kamień służący mu w nocy za wezgłowie, dziękował Panu za łaskę błogosławionego snu i za zapowiedź opieki, którą Wiekuisty w nieocenionej dobroci roztoczy nad nim, człowiekiem niegodnym takiego zaufania, i nad jego potomkami po dalekie i niezliczone pokolenia. A potem, jak się często w takich razach zdarza, po wybuchu ekstatycznej radości przyszła chłodna refleksja. Niepokojąca i podejrzliwa. Pan w swoim uroczystym zeznaniu powiedział o sobie, że jest Bogiem Abrahama i Bogiem Izaaka, ale nie wspomniał, że jest Bogiem Jakuba. Jego imienia nie wymienił. - Dlaczego nie wymienił mojego imienia? - spytał Jakub samego siebie. - Dlaczego nie przypieczętował słów swoich moim imieniem? Dlaczego je przemilczał w tak podniosłej chwili? Prawdopodobnie dlatego, że jest ono splamione potrójnym grzechem, grzechem podstępu, grzechem kradzieży, i grzechem obojętności na boleść i krzywdę wydziedziczonego brata. Pan okazał mi łaskę, ale jest to łaska połowiczna, niepełna, czekająca....Na co czekająca? Na co czeka Pan? Na nowego Jakuba? Na przemienionego Jakuba? Na oczyszczonego Jakuba? Jakub runął twarzą ku ziemi, a z jego piersi zaczęła krzyczeć żarliwa modlitwa: -Panie! Zmień skalane imię moje, a wraz ze zmianą mojego imienia zmień wnętrze moje i oczyść je z hańby sprzedanej soczewicy i z hańby wyłudzonego błogosławieństwa, i z hańby obojętności wobec brata mego, i daj mi imię nowe, czyste, nieskalane, na które zasłużę praca mojego ducha i ciała! Podniósł się z ziemi, wyciągnął ręce do nieba i zawołał wielkim głosem, w którym brzmiały, zgodnie z sobą złączone, uniżona pokora i nieugięta, niezłomna wola: - Będziesz musiał zmienić! Będziesz musiał! Ja Cię do tego zmuszę! Błagam Cię, okaż mi łaskę i pozwól się zmusić, Panie mój, Panie Mocy! I przejęty grozą tych słów, umilkł.



To chyba sekret Jakuba: nieugięta wola i pokora, złączone niemal w jedno. Skąd on to wziął? Jak to zrobił?
Jak walczyć z Bogiem? Jak umieć z Nim walczyć? Nawet jeśli się wie, jak, to jak to zrobić?
Tylko.... że Jakub z tej walki wyszedł kulawy... No właśnie. Wygrać z Bogiem znaczy i z Nim... przegrać. O paradoksie!

4 komentarze:

  1. Nigdy nie myślałam o tym by walczyć z Bogiem. Nie potrafiłabym nawet. Za bardzo jest Kochany. Z jakiś czas temu zetknęłam się z pewną książką( o której napiszę pewnie u siebie na blogu), a właściwie pismami pewnej mistyczki Eugenia Ravasio, która miała wizje jednej z osób Trójcy Świętej- Boga Ojca. Polecam;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale tez i Biblia nam mówi, ze z Bogiem mamy prawo walczyć.
    "«Odtąd nie będziesz się zwał Jakub, lecz Izrael, bo walczyłeś z Bogiem i z ludźmi, i zwyciężyłeś»."
    Jak widać, Bóg za walkę, ale walkę z pokorą, za taki jakby święty upór, nie potępia Jakuba.

    OdpowiedzUsuń
  3. http://www.voxdomini.com.pl/ojciec/o_01.htm
    O to Ci chodzi?

    OdpowiedzUsuń